Kolagen naturalny Colway
Postaw mi kawę na buycoffee.to

12:00

Jak szybko schudnąć przed Sylwestrem! Jak się pozbyć cellulitu!

Jak szybko schudnąć przed Sylwestrem! Jak się pozbyć cellulitu!
Jak szybko schudnąć przed Sylwestrem? A to się obudziłaś! ;)

Do Sylwestra zostało raptem 15 dni! Cudów nie ma! Cudów nie oczekuj! Jeśli zobaczysz gdzieś taki nagłówek jak ten mój (tak świadomie dałam taki tytuł posta żeby zwabić cię na bloga), wejdziesz i zobaczysz jakiś cudowny sposób, zastanów się czy naprawdę jest możliwe schudnięcie w 2 tygodnie! Odchudzanie to proces i uwierz mi, że jeśli ktoś ci obieca, że w 15 dni schudniesz np. 5 czy nie daj Boże 10 kilo to odpokutujesz to i to bardzo boleśnie - po Sylwestrze! Będziesz grubsza niż byłaś! Pamiętaj efekt jojo murowany!

Nie ma sensu się głodzić. Nie ma sensu przed świętami zaczynać diety. Daj sobie już na wstrzymanie. Czego nie osiągnęłaś w ciągu całego roku, nie nadrobisz nagle w kilka dni. Zamiast tego radzę zaopatrzyć się w dobre zabiegi ujędrniające i spróbować ujędrnić ciałko. W ten sposób można jeszcze sporo osiągnąć i na tym radziłabym się skupić :)
Chciałabym ci dzisiaj przedstawić 3 fajne koncentraty wyszczuplające, które pomogą ci wysmuklić, ujędrnić ciało i minimalizować cellulit i te dwa tygodnie powinno wystarczyć żeby troszkę wizualnie poprawić wygląd skóry.

Jak się pozbyć cellulitu?


Jak się pozbyć cellulitu, na to pytanie najlepiej odpowie zapewne przeczytanie od deski do deski bloga CELLULITOWO. Ten blog jest MEGA! Uwielbiam na niego zaglądać bo w każdym poście dowiaduję się o cellulicie czegoś czego nie wiedziałam. Autorka prowadzi tego bloga od kilku lat i tak często publikuje posty, że jestem pod wrażeniem! Serio, większej skarbnicy wiedzy na temat cellilitu nie widziałam, nigdzie!

Ale wracając do tematu.  

Cellulitu nie da się też tak usunąć z dnia na dzień, tutaj też cudów nie ma. Mi wystarczyło kiedyś 6 tygodni, ale to była ciężka orka! Post archiwalny - dla przypomnienia.

Jednak na pocieszenie powiem, że są takie koncentraty, które dość szybko poradzą sobie z taką luźną, galaretowatą skórą. Już po pierwszym zabiegu czuć różnicę w jędrności, a po kilkunastu zabiegach cellulit jest widocznie mniejszy - jeśli nic więcej z nim nie robimy oprócz smarowania. Jeśli natomiast obok smarowania się koncentratami zastosujesz dietę i ćwiczenia sukces murowany! :)

Znalazłam dla was trzy fajne recenzje kosmetyków, na które warto zwrócić uwagę jeśli chcemy się ujędrnić, pozbyć cellulitu, wysmuklić ciałko :)

1. Koncentrat cynamonowo - kofeinowy z olejkiem arganowym 250 ml BingoSpa



Ten koncentrat testowała Mi Mami i recenzję swoją umieściła na swoim blogu. A tutaj fragment tej recenzji:

"Zabiegi" rozpoczęłam 21 lutego. Z początku odbywały się 2 razy w tyg, później moje lenistwo wzięło górę i smarowałam się raz na tydzień;(. W sumie 12 wieczorów spędziłam dzielnie owinięta folią i kocykiem;).

Ostatni raz myślałam ze nie wytrzymam i że zaraz się spalę...ale wytrwałam do końca:D - może dlatego że coraz cieplej jest na zewnątrz...

Zdjęcia rezultatów:



Bardzo polecam być regularnym, a wtedy rezultaty przewyższą oczekiwania. Ja jestem zachwycona tym sposobem na pozbycie się cellulitu. Z dietą i ćwiczeniami koncentrat zdziała cuda i to w bardzo krótkim czasie... "

2. Koncentrat z centella i kofeiną - ten sam, który ja stosowałam! :)


Recenzję tego koncentratu zamieściła na swoim blogu Balbina Ogryzek.

Oto fragment tej recenzji:

Kosmetyk ma konsystencję żółtej galaretki, która z łatwością rozprowadza się na ciele. Pachnie dość przyjemnie, orzeźwiająco, cytrynowo. Nie ma wyraźnego efektu chłodzenia ani rozgrzewania (jak ja tego nie lubię!), ale po nałożeniu, szczególnie w te upały można odczuć delikatne ukojenie i schłodzenie skóry. Opakowanie bardzo solidne, grafika może nie najpiękniejsza, ale zakręcanie i wydobywanie produktu nie sprawia żadnego problemu. Żel nie wchłania się natychmiastowo po nałożeniu, ale w moim odczuciu to plus, bo zmusza mnie do delikatnego masażu. Po ok 3 minutach pozostawia lepką warstwę, która zaraz znika. Dlatego po nałożeniu przez 5 minut odradzam zakładanie ubrania, ale to chyba nie długo, prawda? Mi nie sprawiło problemu, zwłaszcza, że używałam go tuż po wieczornym prysznicu/kąpieli. Byłam zaskakująco (jak na mnie) regularna i odpuszczałam go tylko tuż po depilacji, bo ma w składzie mnóstwo ekstraktów i bałam się podrażnienia. Używany prawie codziennie wieczorem starcza na ok 3 miesiące. Poniżej ilość, która w moim przypadku wystarcza i na jedna wsmarowanie (udo+pośladek).

Odnośnie efektów... To nie jest najłatwiejszy kosmetyk, którego efekty można wyraźnie ocenić. No cóż, jestem pozytywnie zaskoczona! Na pewno napina skórę, wygładza i daje wrażenie jędrności już po po pierwszym użyciu. Z każdym kolejnym jest lepiej, gdyby tak nie było, nie chciałoby mi się go nawet używać. Odkąd zaczęłam go wsmarowywać staram się choć w minimalnym stopniu poprawić dietę, pilnuję dużej ilości wody i ograniczam świństwa (ale czekolady nie potrafię odmówić). W tym czasie nie używałam żadnego innego kosmetyku na cellulit i ujędrnienie, nawet peelingów kawowych nie mam czasu robić za często, więc wszelkie kosmetyczne efekty po prostu muszę przypisać temu żelowi. A efekty są takie, że cellulit się zmniejszył! Minimalna zmiana diety i woda też na pewno się do tego przyczyniła, ale i tak jestem pod dużym wrażeniem! Myślę, że wmasowywanie też zrobiło swoje...


3. L-karnityna z zieloną herbatą



To jeden z lepszych spalaczy tłuszczu moim zdaniem. Tylko trzeba regularnie go stosować przed zabiegiem i po zabiegu - takie moje zdanie, a jakie jest zdanie tych dwóch blogerek:


Skład
L-karnityna to słynny skuteczny „spalacz tłuszczu”. Substancja, której nie trzeba chyba bliżej przedstawiać :) Dotychczas miałam z nią do czynienia w postaci suplementów diety, a jeżeli znajdowała się przypadkiem w jakichś balsamach ujędrniających, to w śladowych ilościach. Po raz pierwszy mam L-karnitynę w tak skoncentrowanej postaci (zawartość L-karnityny i zielonej herbaty: 41000 mg / dm3).

Ekstrakt z zielonej herbaty zawiera taninę, teinę, związki białkowe, enzymy i witaminy. Nawilża i napina skórę zapewniając jej elastyczność.

Te dwa składniki aktywnie wnikają w skórę redukując nagromadzoną podskórną tkankę tłuszczową.


Sposób użycia

„W miejscach odkładania się nadmiaru tkanki tłuszczowej wmasować żel. Smarować rano i wieczorem. Osobom uprawiającym sport zaleca się stosowanie żelu dodatkowo po każdym treningu.”

L-karnitynę w żelu stosowałam na 3 sposoby: wmasowywałam w skórę jak balsam, próbowałam robić przy jej użyciu zabiegi body-wrapping, kilka razy dodałam do peelingu cukrowego. Nie używałam jej po treningu.

Żel ma nieco mentolowy zapach, nie jest intensywny i na szczęście nie utrzymuje się długo na skórze jak to bywa w przypadku niektórych balsamów ujędrniających.

Konsystencja jest jak widać bardzo fajna, przypomina galaretowaty budyń. Preparat nawet dobrze się wchłania, ale minusem jest to, że skóra po jego użyciu jest strasznie lepka. Trzeba trochę odczekać zanim się ubierzemy, bo przyklejanie się ciuchów do ciała do przyjemnych doznań nie należy.

Stosuję ten żel w ostatnim czasie, tymczasowo porzuciłam dla niego błoto kolagenowe, o którym pisałam poprzednio.

Powiem szczerze, że efekty w postaci ujędrnienia skóry są naprawdę widoczne (u mnie zwłaszcza na brzuchu) i nie dziwi mnie masa bardzo pozytywnych opinii na temat tego żelu. Spalanie tkanki tłuszczowej to być może zbyt daleko posunięta obietnica, ale L-karnityna z pewnością pobudzając mikrokrążenie rozprawia się z wodą i tkanką tłuszczową w płytkich warstwach skóry, przez co staje się ona gładka i jędrna.




Oto moje wyniki w porównaniu z początkiem ćwiczeń:

- straciłam 4,5 kg,
- w tali jestem węższa o 11 cm
- w biodrach o 9 cm

Efekty te, to:

- systematyczny trening z szóstka Weidera – te słowo systematyczny jest trochę górnolotne, bardzo często robiłam sobie przerwy, jeden, czasami dwa dni. Szóstkę Weidera wykonywałam prawie 60 dni

 - dieta – choć nie tak restrykcyjna jakby się wydawało – w ciągu dnia potrafiłam sięgnąć po ciasto, czy przy telewizorze zjeść paluszki, jednak starałam się zdrowiej odżywiać, lub rezygnować z części porcji,

 - zabiegi kosmetyczne – 3 razy dziennie smarowałam się l-karnityna w żelu. Rano, wieczorem i po wykonaniu powtórzeń z szóstki Weidera. Dzięki temu mam ładnie napiętą skórę na brzuchu. Pomogła również zwalczyć mi zbędne centymetry. Bardzo wysoko cenie ten kosmetyk. Smarowanie nim weszło mi w krew i stało się stałym punktem mojego dnia. Co tu dużo ukrywać, musi oddziaływać na tłuszczyk, bo inaczej nie osiągnęłabym takich efektów.

(odnośnie zapytań jakie dostałam -  gdzie kupuje l-karnityne - KLIK, tylko pamiętajcie najlepsze efekty w połączeniu z ćwiczeniami, ale obojętnie czy będzie to 6 Weidera czy jakiekolwiek inne:)))) 


Ta ostatnia laska osiągnęła MEGA wynik moim zdaniem!
Jej metamorfoza można powiedzieć, że jest dość spektakularna.
Nie osiągnęłaby tego na pewno gdyby nie była konsekwentna i gdyby się nie wspomagała spalaczem tłuszczu, który przyspieszył działanie ćwiczeń - to bez dwóch zdań!

Ale jak widzicie nie ma nic za darmo. Można sporo stracić kilogramów i to nawet w krótkim czasie, ale do tego trzeba wylać wiadro łez, wypocić kilka wiader potu ;)

Także podsumowując - moje drogie Czytelniczki, moi kochani Czytelnicy - cudów nie ma, jest tylko ciężka praca, znój i konsekwencja w dążeniu do celu! Postawcie na zdrowe odżywianie jak się chcecie pozbyć oponki, zainwestujcie w siłownie i spalacze tłuszczu jak chcecie się wyszczuplić przed Sylwestrem i działajcie! Jest jeszcze trochę czasu, może zdążycie ;)

15:46

Jak sprawić, żeby kobieta...

Jak sprawić, żeby kobieta...
... była piękna, szczęśliwa i dopieszczona w każdym calu?

Dać jej swoją kartę kredytową i nie patrzeć na ręce! Hahaha!
Tak własnie ostatnio zrobił mój mąż :)

Rozchorowałam się. Nie, nie chodzi o to cholerne Hashimoto!
Dopadło mnie jakieś potworne grypsko. Rozłożyło mnie tak okrutnie, że przez 2 tygodnie nie mogłam dojść do siebie :(
Dlatego też nie było mnie ostatnio na blogu. Nie miałam siły ruszyć ani ręką ani nogą, coś strasznego! Uważajcie na siebie, bo teraz sezon na te wstrętne choróbska. Mnie chociaż jestem już zdrowa, kaszel męczy do dziś. Z tej mojej choroby jednak wyszło też coś dobrego ;)
Mój mąż tak bardzo mnie pożałował, że dał mi na Mikołaja swoją kartę kredytową i pozwolił zrobić z niej użytek. Powiedział, że zamyka oczy, nie patrzy mi na ręce, a ja mam jeden wieczór na to aby zaszaleć w sieci. No to zaszalałam! :)

Oto co upolowałam:



1. Wielofunkcyjny krem z mucyną ślimaka pod oczy w saszetkach
2. Tonik z mucyną ślimaka
3. Krem z placentą owcy
4. Peeling błotny do ciała z błotem z Morza Martwego


1. Krem pod oczy marzył mi się już od dawna. Ale nie byle jaki krem! Tylko skuteczny! Taki, który nie uczuli, który nie będzie mi łzawił oczu, który zlikwiduje zmarszczki i cienie pod oczami.

O kosmetykach ze ślimaka słyszałam, ale do tej pory nie odważyłam się ich kupić, bo jakoś mnie brzydziły. Wydawało mi się, że te kosmetyki śmierdzą, nie wiem dlaczego takie akurat miałam skojarzenie ;)
Jakiś czas temu moja koleżanka kupiła sobie jakiś balsam do ciała ze ślimakiem, posmarowałam się nim i byłam zadowolona, postanowiłam spróbować. Zobaczyłam ten krem pod oczy w Sklepie Naturica i tak chodziłam koło niego ileśtam razy... nie mogłam się odważyć na kupno, bo jego cena wcale mnie nie zachęcała. 5 saszetek - phi! Jakoś mi się wydawało, że to mocno wygórowana cena jak za taką małą ilość kremu.
Na dzień dzisiejszy o skuteczności kremu z mucyną ślimaka się nie wypowiem, bo za krótko go używam. Jedno jest pewne -  jest niesamowicie skoncentrowany i naprawdę musi zawierać mnóstwo tego ślimaka w sobie, bo rozciąga się jak prawdziwy śluz! Szybko wchłania, nie uczula - podoba mi się. Jak poużywam go jeszcze trochę to napiszę o nim oddzielnego posta.

2. Tonik z mucyną ślimaka kupiłam, bo chciałam mieć jeszcze jakiś kosmetyk do twarzy o działaniu wspierającym krem pod oczy. Ten tonik jest niezwykły - muszę to przyznać, bo jego konsystencja jest zupełnie inna niż zwykłego toniku. Białe gęste mleczko - tak bym nazwała ten specyfik. Bardzo ładnie nawilża, nie szczypie mnie po nim skóra - co jest niezwykle ważne, bo dawno tak nie miałam! Za krótko go używam, żeby mówić o jakichkolwiek efektach, ale jestem z niego na dzień dzisiejszy zadowolona :)

Zarówno tonik jak i krem pod oczy z mucyną ślimaka mają neutralny zapach, są dobrze tolerowane przez moją skórę. Jeszcze powiem wam, co dowiedziałam się o mucynie ślimaka (czyli śluzie)

Mucyna ślimaka:
- zawiera bardzo wysokie stężenie składników aktywnych
- stymuluje odnowę komórek
- stymuluje produkcję kolagenu i elastyny (co spłyca zmarszczki i redukuje blizny!)
- neutralizuje działanie wolnych rodników

3. Krem z placentą owcy kupiłam, z ciekawości. Placenta owcy czyli inaczej łożysko owcy to nie jest składnik, który znajdziemy w każdym kremie. Chciałam sprawdzić czym ten krem różni się od innych kremów, które do tej pory stosowałam. Hmm, może to zabrzmi burżujsko, ale ten krem potraktowałam trochę jako taki gadżet ;)

Co naszej skórze robi placenta owcy?
- wygładza skórę
- głęboko nawilża
- regeneruje
- pobudza skórę do produkcji kolagenu
- wzmacnia naskórek
- likwiduje uczucie napięcia, ściagnięcia

Moje wrażenia po zastosowaniu?

W sumie nic specjalnego - krem jak krem, bez żadnego efektu WOW. Zobaczymy jak się sprawdzi po dłuższym stosowaniu.

4. Peeling błotny do ciała - a tutaj HIT! Po prostu najzajebistszy peeling jaki kiedykolwiek miałam! Chociaż zapach ma taki sobie - jego działanie określam jako celujące! Już po pierwszym użyciu jestem nim zachwycona! Skóra jest ujędrniona, wygładzona, doskonale ukrwiona! Stosuję go codziennie - a co mi tam! Wolę go zdecydowanie bardziej niż jakiśtam żel. Peelinguję sobie nim całe ciało. Teraz jestem gładziutka i jędrna jak niemowlaczek. Zachęcam do wypróbowania tego peelingu! Jest idealnym przygotowaniem skóry jeśli robicie body-wrapping. Ten peeling zedrze z was cały bród, nadmiar sebum i martwy naskórek. Dzięki temu koncentrat ujędrniający będzie mógł wnikać głębiej w skórę i działać jeszcze skuteczniej.
Ostatnio zastosowałam ten peeling na twarz, bo zrobiło mi się na czole kilka zaskórników i co? Też bomba! Po jednym myciu zaskórniki zniknęły, nie było po nich śladu, ani zaczerwienienia ani otwartych porów - no BOMBA! Będę chwalić ten peeling do każdego, bo jest warty tego! (O, nie czuję jak rymuję :) )

Ja myślę, że takie cudowne działanie tego peelingu jest podyktowane składem. W skład wchodzi błoto z Morza Martwego, które:

- odżywia skórę – dzięki bombie mineralnej błoto dostarcza Twojej skórze najpotrzebniejsze mikro- i makroelementy. Skóra młodnieje, zmarszczki są zmniejszone, a przebarwienia zminimalizowane. Błoto sprawia, że skóra jest odpowiednio dotleniona.
- oczyszcza cerę – błoto pochłania nadmiar sebum, wyraźnie zmniejsza pory i nawilża skórę. Skóra staje się lekko napięta i nabiera zdrowego koloru. Błoto pomaga w walce z trądzikiem. Skóra jest gładka i sprężysta.
- zmniejsza cellulit i rozstępy – dzięki substancjom, które poprawiają metabolizm i ujędrniają skórę możesz się pozbyć cellulitu. Wystarczy nałożyć błoto na dotknięte cellulitem fragmenty ciała i owinąć się folią spożywczą. Twoja skóra będzie wyraźnie wygładzona i ujędrniona!
- przyspiesza metabolizm – pobudza krążenie krwi i przyśpiesza spalanie tkanki tłuszczowej. Stosując błoto z Morza Martwego zmniejszysz problemy z przemianą materii. [Źródło:http://magia-natury.pl]

Zachęcam do kupna! Naprawdę będziecie zadowolone. To błoto kosztuje TUTAJ, tylko niespełna 15 zł, także warto, bo i cena przystępna i działanie super!

5. Szampon i odżywka do włosów - na ten zestaw kosmetyków miałam chrapkę już od dawna. Kupiłam, stosuję, na razie zbyt krótko, by powiedzieć co o nim myślę. Na pewno trochę mnie wkurza, że szampon strasznie plącze włosy, ale być może tak ma być. Jak na razie to na internecie wszędzie nic tylko zachwyty nad tym zestawem, jak to po nim włosy rosną itd.. no zobaczymy, nie oceniam póki nie przetestuję przez przynajmniej miesiąc.

No! To ode mnie tyle na dzisiaj, a Ty co ostatnio kupiłaś?! :)

14:53

Odtruwanie wątroby w chorobie Hashimoto

Odtruwanie wątroby w chorobie Hashimoto
Odtruwane wątroby to jeden z planów leczenia choroby Hashimoto o którym przeczytałam w książce HASHIMOTO. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie.

Kupiłam tą książkę już dawno i codziennie ją studiuję, bo daje mi odpowiedzi na wiele pytań związanych z dietą w chorobie Hashimoto. To najlepsza pozycja książkowa o Hashimoto na jaką udało mi się trafić. Mam nadzieję, że jeśli będę realizować plany krok po kroku to uda mi się przywrócić moją tarczycę do zdrowia! Bardzo na to liczę! Tak jak obiecałam będę co jakiś czas zdradzać wam co w tej książce przeczytałam, ale nie liczcie, że powiem o wszystkim! To chyba byłoby nieuczciwe wobec autorki ;)

A skoro już o niej mowa - autorką książki jest kobieta, która sama zachorowała na Hashimoto i to mnie bardzo przekonuje, bo nie wymyśla nic z głowy, nie gdyba, tylko podaje sprawdzone na sobie samej sposoby. Izabella Wentz pisze, że gdy zachorowała na Hashimoto leczenie, które zaproponował jej lekarz nie było do końca skuteczne, dlatego zaczęła szukać terapii wspomagających. Pomyślała, że tarczycę warto wspomagać dietą, a ponieważ jest dietetykiem nie był jej to temat obcy. Jak napisała jedna z recenzentek, ta książka to przewodnik w drodze po zdrowie.

No dobrze, a teraz konkrety, na które zapewne czekacie ;)

Odtruwanie wątroby w chorobie Hashimoto


odtruwanie wątroby


Odtruwanie wątroby to tak zwany plan wsparcia wątroby.

Składa się z kilku kroków. W kroku pierwszym należy usunąć z diety pokarmy, które mogą być czynnikami wyzwalającymi chorobę (gluten, nabiał, cukier, soja, kofeina, alkohol) - tak podaje autorka, opiszę te produkty bliżej w kolejnym artykule.

Krokiem drugim jest wprowadzenie do diety leczniczych pokarmów. Żeby nic nie przekręcić, żeby nic niemądrego od siebie nie dodać (nie czuję się ekspertką w temacie Hashimoto - przynajmniej na razie! ;) ) napiszę wam dokładnie to co napisała autorka książki:


1. Gorąca woda z sokiem z cytryny. Sok z cytryny ma właściwości oczyszczające – wspomaga żołądek i ułatwia odtruwanie wątroby. Zalecam popijanie leków na tarczycę gorącą wodą z cytryną, ponieważ kwasowość owocu pomoże je przyswoić. Sok z cytryny jest dość kwaśny, więc jeśli nie dajesz rady wypić takiego napoju możesz sobie dosłodzić np. miodem lub syropem klonowym
2. Zielone Smoothie u źródła. To zielone smoothie jest pełne składników odżywczych wspomagające tarczycę i ułatwiających odtruwanie organizmu oraz łagodzenie stanów zapalnych. Łączy w sobie hipoalergiczne źródło białka (źródło grochu) z tłuszczem z mleka kokosowego i błonnikiem z warzyw.
Ponieważ smoothie jest rozdrabniane na maleńkie cząstki, znacznie łatwiej je strawić niż zwykłe śniadanie, co sprawia, że składniki odżywcze są łatwiej przyswajalne i dostarczają ci więcej energii. Chociaż smoothie jest blendowane, pamiętaj, by i tak je przeżuwać – to uruchomi proces trawienia.
Wszystkie składniki w moim przepisie pełnią określoną funkcję.
    • Baza mleka kokosowego to hipoalergiczne źródło dobrych tłuszczów, które może pomóc zmniejszyć stany zapalne i ustabilizować poziom cukru we krwi.
    • Awokado to kolejny składnik tłuszczowy i regulujący poziom cukru we krwi. Poza tym nadaje smoothie konsystencję puddingu.
    • Warzywa to źródło błonnika i mikroelementów. Są szybciej przyswajane dzięki zastosowaniu blendera do ich rozdrobnienia.
    • Sól morska wspomaga nadnercza, często nadwyrężone u osób z chorobą Hashimoto.
Ludzie, którzy wypróbowali Zielone Smoothie u Źródła, mówią, że zaspokaja głód, pomaga się rozluźnić i uspokoić, a także dodaje energii. Jeśli chcesz, możesz zrobić drugą porcję i wypić ją na lunch.
3. Buraki - zawierają dużo związków fitochemicznych, działają przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie oraz wspomagają odtruwanie. Są szczególnie wskazane dla osób z mutacją genu MTHFR, gdyż jest w nich dużo kwasu foliowego i betainy, które pomagają obniżać poziom homocysteiny i usprawniają przebieg procesu metylacji. Staraj się jeść jedną lub dwie porcje buraków w tygodniu. Ponieważ zawierają one dużo naturalnego cukru, spożywaj je zawsze ze źródłem zdrowego tłuszczu lub białka.
4. Warzywa kapustne. Powszechne wśród ludzi zajmujących się tarczycą jest przekonanie, że pokarmów goitrogennych, na przykład warzyw kapustnych, należy unikać, ponieważ osłabiają działanie tarczycy. Pyszne i zdrowe warzywa, takie jak kapusta, brukselka, brokuł, jarmuż i kalafior, mają złą sławę ze względu na dawne definicje pojęć naukowych i przestarzałe podejście do chorób tarczycy.
O ile nie występuje nadwrażliwość na warzywa kapustne, ich spożywanie jest korzystne przy hashimoto, nie powinny mieć też wpływu na działanie tarczycy. Jeśli ktoś rzeczywiście zmaga się z niedoczynnością tarczycy ze względu na niedobór jodu, nadal może spożywać te warzywa, o ile są ugotowane lub sfermentowane. Gotowanie i fermentowanie warzyw prowadzi do rozkładu składników hamujących wchłanianie jodu.
 Hashimoto – soja. Spożycie soi jest kojarzone z podwyższonym poziomem przeciwciał przeciwtarczycowych.
5. Kolendra to naturalny chelator, co oznacza, że wiąże się z określonymi toksynami i pomaga w ich wydalaniu z organizmu. Ułatwia łagodne usuwanie toksyn i jest pyszna jako dodatek do sałatki, awokado, zielonego soku, smoothie czy salsy. Chlorella i spirulina także są naturalnymi chelatorami, jednak nie zalecam ich osobom  z chorobą Hashimoto, ponieważ zawierają dużo jodu i mogą wpływać na układ odpornościowy.
6. Błonnik - wspomaga naszą zdolność wydalania toksyn i nadmiaru hormonów. Większość osób toleruje naturalny błonnik obecny w owocach i warzywach, należy jednak uważać na ten sprzedawany w formie suplementów (na przykład z inuliną, fruktooligosacharydami – FOS i z babką płesznik), ponieważ mogą one zaostrzać zespół nieszczelnego jelita oraz zespół rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego. Jeśli dotąd nie jadłaś zbyt dużo błonnika, zalecam, byś powoli i stopniowo zwiększała jego ilość w diecie.
7. Kiełki i siewki. Kiełki i siewki roślin zawierają naturalne enzymy rozkładające toksyny. W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci uznano zastosowanie enzymów pochodzących z roślin za metodę pomocną w usuwaniu toksyn i substancji zaburzających gospodarkę hormonalną. Chociaż większość badań wykonano poza organizmem ludzkim, eksperyment z zastosowaniem sproszkowanych kiełków brokułu wykazał, że wzmacniają one efekt odtruwania zz substancji zanieczyszczających pochodzących z powietrza – może to być szczególnie istotne dla osób mieszkających w dużych miastach, gdzie jest sporo toksyn.
Wykazano też, że siewki rzodkiewki usuwają nawet do 85% bisfenolu A, substancji chemicznej występującej w plastikach i zaburzającej pracę tarczycy.
8. Soki z zielonych warzyw i chlorofil. Zielone soki są pełne uzdrawiających składników odżywczych! Ponieważ są płynne, zawarte w nich substancje łatwo jest strawić i przyswoić. Soki są bogate nie tylko w witaminy – to także wspaniałe źródło chlorofilu, zielonego barwnika zawartego w roślinach. Odkryto, że chlorofil korzystnie wpływa na zdrowie na wiele sposobów, między innymi odtruwa, łagodzi stany zapalne i stres oksydacyjny, podwyższa poziom żelaza we krwi, a nawet neutralizuje przykre zapachy. Soki to wspaniały sposób na to, by dodać sobie energii o dowolnej porze dnia! Zielone soki powinny się składać głównie z warzyw. Żeby poprawić ich smak, można dodać do nich trochę owoców, na przykład zielonych jabłek. Używając specjalnego urządzenia, czyli wyciskarki, która pracuje warzywa, zamiast je rozdrabniać, możesz przygotować zapas soku na cały dzień.
9. Żywność fermentowana. Żywność fermentowana jest pełna probiotyków wspomagających pracę jelit i odtruwanie organizmu. Zawarte w niej bakterie mogą korzystnie wpływać na równowagę flory jelitowej i pomóc pozbyć się takich objawów, jak zaparcia, problemy trawienne czy niepokój. Uwielbiam jogurt z fermentowanego kokosa, fermentowaną wodę kokosową czy kiszoną kapustę, wybieraj tę, która jest przechowywana w chłodziarce. Bakterie probiotyczne są w stanie przetrwać w temperaturze pokojowej jedynie kilka tygodni.
10. Kurkuma. Kurkumina, składnik aktywny kurkumy, świetnie odtruwa organizm z różnych metali i toksyn. Kurkuma ma pyszny smak, a gdy dodasz ją do gorącej wody, otrzymasz napój, który wspaniale zastąpi herbatę. Sproszkowana kurkuma ma działanie przeciwzapalne, odtruwające, antyoksydacyjne antybakteryjne i przeciwwirusowe. Zazwyczaj kurkumina działa w organizmie jedynie przez godzinę, jednak odkryłam, że jeśli połączy się ją z piperyną, alkaloidem występującym w pieprzu, pozostanie ona w organizmie znacznie dłużej.
Prostym sposobem na włączenie kurkumy do diety jest dodawanie jej do potraw (pamiętaj, by dodać trochę pieprzu). Po zatruciu arsenem stosowałam kurkuminę, by pozbyć się toksyn z organizmu. Uważam, że jej dodawanie do potraw pomogło mi usunąć arsen z mojego ciała w ciągu miesiąca i zapobiec długotrwałym szkodom.
Zalecam kurkumę  osobom z chorobą Hashimoto jako wsparcie wątroby i funkcji zapalnych organizmu. Możesz pić herbatkę z kurkumy dwa razy dziennie i zajadać się kurczakiem tandoori wiele razy w tygodniu.
11. Owoce jagodowe. Owoce jagodowe zawierają mnóstwo związków fitochemicznych i przeciwutleniaczy, nie podnoszą też tak gwałtownie poziomu cukru we krwi, jak inne owoce. Ponadto są bogatym źródłem mio-inozytolu, składnika odżywczego o udowodnionym działaniu poprawiającym pracę tarczycy i regulującym poziom cukru we krwi. Wiele osób uwielbia jeżyny, czarne jagody, maliny i truskawki, ale może zasmakują ci malinojeżyny, porzeczki czy agrest. Jeśli możesz, postaraj się kupować organiczne owoce mające ograniczony kontakt z pestycydami.
Zalecam spożywanie os ½ do 1 szklanki owoców jagodowych dziennie (w zależności od poziomu cukru w twojej krwi). Warto jeść je wieczorem. Jeśli rano spożyjesz zbyt dużo owoców, może dojść do gwałtownego skoku poziomu cukru we krwi, a to sprawi, że później poczujesz się zmęczona. Umiar jest bardzo ważny nawet w przypadku owoców, ponieważ nadmiar fruktozy bywa zwykle kojarzony z insulinoopornością i stłuszczeniem wątroby.

Źródło: HASHIMOTO. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie.

Odtruwanie wątroby - przepis na zielone smoothie

odtruwanie wątroby


1 szklanka mieszanych zielonych warzyw
2 duże marchewki
1 awokado
1 łodyga selera naciowego
1 ogórek
pęczek bazylii
1 szklanka mleka kokosowego
1 miarka odżywki z białego grochu
sól morska do smaku

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy.

Ten przepis też pochodzi z książki o Hashimoto. Przyznam, że jeszcze nie próbowałam takiego smoothie robić, bo nie wiem gdzie mogę kupić tą odżywkę z białego grochu, a nie chciałabym żadnego składnika pomijać.

Jeśli chodzi o listę produktów w mojej diecie. Większość z tych 11 produktów zjadam codziennie. No wiadomo, że z racji takiej, że jest zima nie jem owoców jagodowych chociaż są dostępne w Biedronce czy Lidlu, ale jakoś mnie nie przekonuje jedzenie letnich owoców w zimie.

Jakie zmiany u mnie?

Waga wciąż w dół! I to mnie bardzo cieszy! :)
Poza tym lepiej sypiam, nie czuję się napuchnięta, nie mam problemów z wypróżnianiem, nie mam bólów głowy i brzucha i znacznie mi się poprawiła cera :)
Chociaż ta cera to może i trochę zasługa kolagenu, bo dałam się namówić na kupno kolagenu pure, który tak ostatnio wszędzie reklamują. Tak czy siak dieta plus odpowiednia pielęgnacja robią swoje! :)

Ja jestem zadowolona!
Jestem jak najbardziej na tak i szczerze polecam przeczytanie książki o Hashimoto każdej osobie, która cierpi na niedoczynność tarczycy. Zresztą, pozostali też mogliby od tak, dla siebie przeczytać tą książkę, jest tam całe mnóstwo super rad! Będę wam w kolejnych postach pisać na ten temat więcej także zapraszam :)


11:59

Przepis na cebularze bezglutenowe!

Przepis na cebularze bezglutenowe!
Przepis na cebularze bezglutenowe, które wczoraj robiłam! Najlepsze! Najłatwiejsze! Najpyszniejsze! Wszystko dzięki autorce bloga Bezglutenowa Kuchnia Loli

Kiedy zachorowałam na Hashimoto, musiałam przejść na dietę bezglutenową. Pomyślałam wtedy, że nigdy nie zjem już cebularza, którego tak bardzo lubię. Testowałam różne przepisy. Żaden nie spełnił moich oczekiwań. Żaden z upieczonych przeze mnie do tej pory bezglutenowych cebularzy nie nadawał się choćby na wzmiankę na tym blogu.
Wczoraj znowu naszła mnie ochota na cebularza bezglutenowego. Znalazłam kolejny przepis i zrobiłam. Tym razem była BOMBA! Strzał w 10! Pyszne! Chrupiące z zewnątrz, mięciutkie w środku!
Dlatego dzielę się przepisem, bo jeśli ktoś podobnie jak ja choruje na Hashimoto i ma czasami ochotę na cebularza, to będzie zachwycony tym przepisem :)

Przepis na cebularze bezglutenowe


przepis na cebularze bezglutenowe

przepis na cebularze bezglutenowe

250 g mąki bezglutenowej (u mnie: ryżowa, kokosowa, z cieciorki, jaglana)
230 ml mleka migdałowego
1 jajko
30 ml oleju
 łyżeczka soli
pół łyżeczki cukru
5 g drożdży suszonych

2 cebule
mak do posypania

Mąkę mieszam z ciepłym mlekiem, cukrem i drożdżami. Gdy te składniki dobrze się wymieszają dodaję resztę składników, zakrywam ściereczką i odstawiam do wyrośnięcia. W tym czasie obieram 2 cebule, kroję w kosteczkę i podsmażam na maśle.
Ciasto będzie o konsystencji bardzo gęstej śmietany, ale nie przejmujcie się - takie ma być. Wykładam je łyżką na blaszkę. Na każdym placku układam cebulę i posypuje makiem.

Cebularze piekę około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Pod koniec na jakieś 2 minuty włączam termoobieg żeby zarumieniły się z zewnątrz.

SMACZNEGO! :)

Ps. Aha, muszę się jeszcze pochwalić. Od dziś zaczynam współpracę z portalem Net Kobieta! Tam też będziecie mogli znaleźć moje przepisy :) Póki co, mój przepis na cebularze bezglutenowe pojawił się też na NetKobiecie! :)


19:30

Wady diety bezglutenowej w chorobie Hashimoto - moja historia

Wady diety bezglutenowej w chorobie Hashimoto - moja historia
Wady diety bezglutenowej - o tym dziś wam napiszę, bo chciałabym się podzielić z wami moją opinią na temat tak ciężkiej diety na jaką ostatnio przeszłam.

Kiedy przechodziłam na dietę bez glutenu byłam pełna nadziei na to, że będę się lepiej czuła, że schudnę, pozbędę się cellulitu w końcu, przestanę puchnąć, przestanie mnie boleć brzuch.
I wszystko do tej pory było super. Jakoś przestawiłam się na produkty bezglutenowe, z radością szukałam nowych przepisów na lekkie dania, cieszyłam się, że w końcu mogę jeść i dobrze się czuć.
Wszystko szło do tej pory po mojej myśli. Jednak jeśli wydaje ci się, że dieta bezglutenowa jest bez wad, to dziś cię uświadomię, że tak nie jest!

Wady diety bezglutenowej

wady diety bezglutenowej

GLUTEN - RAZ!

Najlepiej nie jeść nic na wynos!

Pierwsze problemy zaczęły się u mnie jakiś tydzień temu. Akurat minęło dwa miesiące od kiedy nie jem glutenu. Zaspałam do pracy i nie wzięłam sobie nic do jedzenia konkretnego. Miałam tylko jakieś dwa ciasteczka bezglutenowe, które upiekłam dzień wcześniej. No i jak tu przeżyć na dwóch ciastkach 8 godzin w pracy?! Gdy po 4 godzinach w pracy konałam już z głodu pomyślałam, że pójdę do barku i kupię sobie coś do jedzenia. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Poszłam do barku i poprosiłam o coś bez glutenu. Pani zaproponowała mi sałatkę albo buraczki - na ciepło. Ponieważ tak bardzo chciało mi się coś ciepłego zdecydowałam się na buraczki. Kupiłam je na wynos i czym prędzej pobiegłam je skonsumować do swojego pokoju. Otwieram pudełko, patrzę i nagle mnie olśniło - przecież te buraczki są zagęszczane! Tylko czym? Mąką zapewne! No to klapa! Spróbowałam jedną łyżkę buraczków i oddałam koleżance. Do końca pracy nic więcej nie jadłam. Myślałam, że na tym się skończy, ale nieeee.... w drodze do domu tak rozbolał mnie brzuch, że myślałam, że nie dobiegnę do toalety. Na szczęście do pracy mam niedaleko więc dobiegłam do domu szybciej niż biegunka do moich majtek, ale nic przyjemnego...

Ten pierwszy raz uznałam za przypadek. Nie dajmy się zwariować, biegunka po jednej łyżce buraczków! Pffff!

GLUTEN - DWA!

Eliminując gluten z diety przestajesz tolerować niektóre produkty

Drugi raz nastąpił kilka dni później. Akurat byłam u mamy. Moja mama gotuje bardzo tradycyjnie czyli bigos, kotlety schabowe, sałatka jarzynowa. Wszystko na mące, śmietanie, zasmażce. Teraz już się powoli przyzwyczaja do tego, że ja nie wszystko mogę jeść, ale ciężko było jej się przestawić. Akurat tamtego dnia gdy odwiedziłam mamę, obiad który zrobiła był typowo glutenowy. Zgłodniałam. I co tu zjeść skoro we wszystkim jest gluten? Zajrzałam do lodówki i zobaczyłam kalafiora. Niewiele myśląc rzuciłam go do garnka do gotowania na parze na kilka minut. Zjadłam na ciepło ze smakiem. Kilka godzin później umierałam z bólu brzucha i głowy. Czyżby kalafior mi zaszkodził?!

GLUTEN - TRZY!

Hormony trzeba przyjmować regularnie!

Za trzecim razem było najgorzej. Zapomniałam łyknąć hormonu, który przepisała mi moja pani endokrynolog. Miałam łykać codziennie naczczo, ale akurat tego dnia zapomniałam. Nie wiedziałam czy można sobie takie tabletki łykać od tak w ciągu dnia, a kiedy się zorientowałam o pominiętej dawce była godzina 16.00, więc doszłam do wniosku, że sobie raz dawkę pominę. I to był mój błąd. Powinnam była chyba jednak łyknąć szybko pominiętą dawkę hormonu, a tak..? około 19 pojawiły się pierwsze mdłości, potem zawroty głowy, raptowny spadek ciśnienia... mąż po zmierzeniu mi pulsu zaczął panikować, dzwonić po karetkę... jednak pani z pogotowania powiedziała mu żebym po prostu wzięła tą tabletkę i poleżała trochę. Tak zrobiłam i wszystko się uspokoiło. Puls wrócił do normy (a miałam już na poziomie 43!!) i ciśnienie zresztą też.

Pomyślicie - Panikuje! Zmyśla! Udaje!

Jak opowiedziałam o tych sytuacjach koleżankom w pracy to mnie wyśmiały.
Było mi przykro, bo jak do tej pory byłam okazem zdrowia. Nigdy nie udawałam chorób. Rzadko chodziłam na zwolnienia.
Niestety niektórym się wydaje, że Hashimoto to tylko wymówka, to zmyślona choroba, dzięki której można się wymigać od niektórych obowiązków, a dieta bez glutenu to fanaberia. Niestety w moim przypadku nie!

Wady diety bezglutenowej

wady diety bezglutenowej


Wadą diety bezglutenowej, z którą trudno mi się pogodzić jest to, że nie można jeść wszystkiego i nie zawsze znajdzie się zamiennik. Czasem mam ochotę na pączka, drożdżówkę czy pizze. Tak wiem, można zrobić bezglutenowe - ale sęk w tym, że mi się chce takiej pizzy z pieca z glutenem! takiej co wygląda i smakuje jak buła! A nie z mąki ryżowej czy jaglanej... :(

Jeszcze gorszą wadą diety bezglutenowej są te bóle brzucha, biegunki, bóle głowy - to wszystko objawy odstawienia glutenu. Mało tego - niektórzy (ja tak miałam) ludzie po odstawieniu glutenu przestają tolerować niektóre produkty spożywcze. U mnie ten brak tolerancji na kalafior pojawił się dopiero gdy odstawiłam gluten. Wcześniej tego nie miałam. Mogłam jeść kalafior wiadrami i nawet mnie nie zemdliło. Nie wiem jeszcze jak to jest jak się nie je glutenu tak po prostu bez przyjmowania hormonów, ale jak się dowiem, to na pewno o tym wam napiszę :)

Zapytałam mojej endokrynolog co o tym wszystkim myśli. Byłam ciekawa czy zgodzi się z moimi spostrzeżeniami dotyczącymi choroby i diety bezglutenowej. Odpowiedziała mi tak:

"Choroba Hashimoto to jest ciężka choroba. Nie można się nie leczyć, nie można bagatelizować jej objawów. leki musimy przyjmować regularnie, a pominiętą dawkę hormonu należy od razu uzupełnić. Przejście z dnia na dzień na tak drastyczną dietę jaką sobie pani narzuciła, do tego być może stres mogły wywołać u pani takie własnie objawy. Ja sama choruje od wielu lat na Hashimoto i doskonale wiem co pani czuje. Zachorowałam jeszcze w czasie gdy Hashimoto nie było tak popularną chorobą jak dzisiaj. Dziś niemal każdy ma Hashimoto. Kiedyś osoby chore na Hashimoto uznawane były za chisteryków, chipochondryków itd... niestety ludzie nie rozumieją, że choroby autoimmunologiczne to poważne choroby. Widać niektóre osoby z pani otoczenia wciąż siedzą w średniowieczu..." .

Pocieszyła mnie tymi słowami!
Aż żałuje, że jej nie nagrałam i nie puściłam tego tekstu u mnie w pracy.

Drugie pocieszenie znalazłam w książce, którą serdecznie wszystkim jeszcze raz polecam!!

HASHIMOTO. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie.

Studiuję ją każdego dnia i coraz większą wiedzę zdobywam na temat Hashimoto.

Autorka książki przedstawia w niej kilka planów leczenia:

Plan Wsparcia Wątroby
Plan Odnowy Nadnerczy
Plan Równowagi Jelitowej

Jeszcze do tych planów nie doszłam. Szczerze mówiąc dopiero się do tego przygotowuję, bo to nie jest tak hop siup! Już ja z dnia na dzień przeszłam na dietę bez glutenu więc teraz nie chcę nagle wykonywać żadnych szybkich ruchów ;)

Jedno jest pewne - jeśli się choruje na Hashimoto to samo branie hormonów i przejście na dietę bez glutenu, bez laktozy, bez warzyw strączkowych nic nie da. Hashimoto można zatrzymać - tylko trzeba wiedzieć jak i ja się z tej książki dowiem :)

Buźka!

13:42

MOJE HASHIMOTO - Jak zrobić polentę - PRZEPIS

MOJE HASHIMOTO - Jak zrobić polentę - PRZEPIS
Jak zrobić polentę? Wiecie? Jeśli nie to zachęcam do przeczytania mojego dzisiejszego artykułu i wypróbowania przepisu. 

Odkąd jestem na diecie HASHIMOTO nic tylko gotuję, eksperymentuję, wyszukuję przepisów na różne dziwne dania bezglutenowe. No cóż, chociaż dopiero od miesiąca nie jem glutenu to już powoli zaczynają mi się nudzić te wszystkie chlebki, drożdżówki bez glutenu. Tak naprawdę chociaż przepisów jest wiele to i tak każdy smakuje bardzo podobnie. 

Robiłam już chlebek bezglutenowy z mąki jaglanej, z maki gryczanej, z mąki mieszanej, ryżowej... Dobre są, polecam wypróbować, ale na dłuższą metę takie jedzenie niestety się nudzi. No, przynajmniej ja tak mam. Potrzebuje czasami coś innego. 
Na początku zaczęłam zastępować chleb gotowymi krążkami ryżowymi, kukurydzianymi - fajnie, ale za długo nie mogę tak jeść, bo to też mi się nudzi. I wtedy własnie usłyszałam o polencie. 
Bardzo zaciekawił mnie przepis na taką przekąskę, która może być dodatkiem do dania głównego, zupy, albo może właśnie zastępować chleb.

Jak zrobić polentę?



Do zrobienia polenty z podstawowego przepisu potrzebujesz:

3 szklanki wody
1 szklankę kaszki kukurydzianej
1 łyżkę masła (opcjonalnie)
szczyptę soli

Wlewamy wodę do garnuszka, solimy, gdy zaczyna się gotować dodajemy łyżkę masła. Wsypujemy powoli kaszkę dokładnie mieszając. Gotujemy na małym ogniu około 10 minut uważając, by polenta się nie przypaliła. Gorącą polentę wykładamy na blaszkę pokrytą papierem do pieczenia i dokładnie rozsmarowujemy. 
Polenta gdy wystygnie jest gotowa do podania. Ja ją kroję na małe kawałki i jem samą albo robię takie mini kanapeczki.

Jeśli będziemy gotować polentę 3-4 minuty, by nie zgęstniała tak bardzo może być podawana do drugiego dania zamiast ziemniaczanego puree.

Takie pokrojone kwadraciki polenty można grillować - wtedy będą chrupiące!

I jeszcze jedno wykorzystanie polenty - Jeśli robisz zupę krem, dodaj do niej polentę pokrojoną w kosteczkę - zamiast groszku ptysiowego! :)

Jak wam się podoba przepis na polentę?
Jedliście?
Wypróbujecie?

12:46

Jak schudnąć z Hashimoto? Koktajl spalający tłuszcz!

Jak schudnąć z Hashimoto? Koktajl spalający tłuszcz!
Jak schudnąć z Hashimoto? - o tym będzie dzisiaj moi drodzy, i bardzo przepraszam tych, którzy oczekują ode mnie jakiegoś posta, w którym nie będzie słowa HASHIMOTO. Niestety wiele się w moim życiu zmieniło od kiedy zachorowałam na niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To widać na moim blogu... ale niech te osoby, które tym tematem nie są zainteresowane nie zniechęcają się, bo jak widzicie podaję wam ostatnio fajne przepisy, które sprawdzają się w każdej diecie. Zamierzam też dawać wam więcej inspiracji do odchudzania, które nie muszą dotyczyć tylko osób chorujących na Hashimoto.

No dobra, a teraz już przechodzę do właściwego tematu.

koktajl spalający tłuszcz


Jak schudnąć z Hashimoto?


Schudnąć z Hashimoto nie jest łatwo. Trzeba odpowiedniej diety i dobrego podejścia. Na efekty trzeba czasem dość długo czekać, ale opłaca się! Ja ze swojej diety wykluczyłam gluten i  to nie tylko ten pszeniczny, ale każdy inny też. Teraz jestem na etapie eliminacji laktozy. Nie powiem żebym w ogóle nie jadła nic co ma w sobie mleko czy przetwory mleczne. Nie jem tego po czym czuję się źle. Nie piję mleka, nie dolewam go do kawy, nie jem jogurtów, sera białego. Natomiast kanapkę smaruję masłem i pozwalam sobie czasem na dodanie do sosu mozarelli - ale tylko dlatego, że po prostu nie czuję się po niej źle. I polecam to samo wam, moi drodzy! Obserwujcie swój organizm, sprawdzajcie co się z wami dzieje jak zjecie np. ser żółty, masło..

W Hashimoto bardzo ważne jest odnalezienie swojej drogi, eksperymenty wszelkiej maści dozwolone! :)

A jak schudnąć z Hashimoto?


Już sama eliminacja glutenu sprawi, że waga sama będzie spadać w dół, może być szybko może być powoli - to zależy od organizmu u mnie po miesiącu jest 4 kilo mniej - narazie! Myślę, że będzie więcej :)

Do takiej codziennej diety warto czasami się wspomagać czymś co przyspieszy spalanie tłuszczu. Jeśli chcemy np. ujędrnić skórę i pozbyć się cellulitu - stosujmy l-karnitynę (spalacz tłuszczu), która będzie działać na poziomie skóry. Jeśli chcemy pozbyć się toksyn i oczyścić organizm - pijmy błonnik witalny, a jeśli chcemy przyspieszyć metabolizm pijmy koktajle przyspieszające spalanie tłuszczu. 

Ja ostatnio pijam taki prosty koktajl:

Do szklanki z gorącą wodą dodaję 1 łyżeczkę cynamonu i 2 łyżeczki miodu. Mieszam wszystko dokładnie do rozpuszczenia się składników i siup! :)
Codziennie pół szklaneczki przed śniadankiem, a drugie pół przed snem - żeby też chudnąć przez sen, a co!

Jak to działa?

Najważniejszym składnikiem jest tutaj cynamon. Cynamon to największy sprzymierzeniec odchudzania - nie wiem czy wiedzieliście o tym. Zwróćcie uwagę na to, że znajduje się w tych wszystkich napojach odchudzających, koncentratach wyszczuplających, kosmetykach modelujących sylwetkę. 

Według portalu Bonavita, który ostatnio podczytuję:

Cynamon dodaje energii i witalności, jest wspaniałym źródłem wapnia, żelaza i manganu. Pobudza trawienie, zaopatruje organizm w błonnik pokarmowy, zapobiega nadkwaśności oraz działa przeciwbiegunkowo. 
Jedynie pół łyżeczki cynamonu dziennie obniża poziom cholesterolu, jak również pomaga w regulowaniu poziomu cukru we krwi, co może być bardzo istotne dla osób cierpiących na cukrzycę. Przyprawa ta usprawnia dopływ krwi do mózgu, dzięki czemu szare komórki dostają więcej tlenu oraz składników odżywczych. Pomaga nam to w lepszym zapamiętywaniu, poprawia naszą koncentrację oraz pamięć wzrokową.  [ Źródło: http://bonavita.pl]

Także cynamon jest świetny!
Dodawajcie go do potraw, kawy, napojów i co ważne pijcie go przed snem i zaraz po przebudzeniu będzie wam łatwiej schudnąć :)

SPRAWDŹ CENĘ


Aaa! Jeśli chorujecie na Hashimoto nie zapomnijcie zamówić sobie TEJ książki. Teraz jest dobry moment, bo jest w fajnej promocji. Ta książka jest genialna! Możecie mi wierzyć. Właśnie ją czytam i niebawem będę wam trochę o niej pisać na blogu - także zapraszam :)

14:33

MOJE HASHIMOTO - Przepis na kotlety mielone z indyka - bezglutenowe!

MOJE HASHIMOTO - Przepis na kotlety mielone z indyka - bezglutenowe!
Jesteście już po obiedzie? :)

Jeśli jeszcze nie, to zdążycie się zainspirować, a jeśli już zjedliście to zachęcam do wypróbowania mojego przepisu np. jutro. Jestem z siebie dumna, bo sama sobie ostatnio wymyślam co będę jeść i chociaż wydaje się, że to nic wielkiego nie jeść glutenu, to jednak wcale takie proste nie jest!

Mam koleżankę, która nie może jeść glutenu, bo ma celiakię i po prostu każdy przepis przerabia na bezglutenowy. No spoko, można i tak, wiele przepisów tak właśnie da się przerobić, ale nie każdy! Co powiecie np. na pierogi bezglutenowe?! Próbowaliście zrobić kiedyś ciasto? To wyzwanie jeszcze przede mną, ale wiem że akurat z pierogami łatwo nie będzie. Gluten bowiem ma to do siebie, że skleja ciasto, a mąki bezglutenowe tej właściwości jednak nie mają. Jak będę robić pierogi bez glutenu to na pewno podzielę się z wami przepisem, a tymczasem podam wam mój przepis na kotlety mielone z indyka bez glutenu.

To moje drugie kotlety bez glutenu na diecie hashimoto.
Pierwsze które zrobiłam nie zawierały nic prócz mięsa i przypraw, ale niestety nie smakowały już tak dobrze. Nie ma się co dziwić, całe życie robiłam kotlety mielone z bułką maczaną w mleku. Dziś nie mogę jeść glutenu, mleka zaczynam unikać... ale nic to! Kotleciki są warte wypróbowania nawet dla tych, którzy nie muszą unikać glutenu.

Kotlety mielone z indyka - bezglutenowe!


kotlety mielone z indyka - bezglutenowe


Składniki:

500 g. mięsa mielonego z indyka
drobno pokrojona słodka cebulka (u mnie jedna mała)
2 jajka
ulubione przyprawy (u mnie mieszkanka ziół toskańska i kminek)
szczypta soli do smaku
szczypta pieprzu
zmielone płatki kukurydziane bezglutenowe np. Corn Flakes tyle żeby się mięso ładnie skleiło (u mnie około 3 łyżki
łyżka oleju do smażenia

Mięso mielone mieszamy z jajkiem, cebulką i przyprawami. Na samym końcu dodaję płatki kukurydziane. Płatki kukurydziane Corn Flakes wcześniej wrzucam do blendera i miksuję na proszek. Te płatki trzeba dodać na samym końcu, bo może się z nich zrobić pulpa, a przecież nie o to nam chodzi. Płatki dodaję do kotletów żeby się mięso ładnie skleiło. Wcześniej jak robiłam kotlety mielone i nie dodałam do nich nic trochę rozwalały mi się na patelni. Można oczywiście dodać więcej jajek, ale to mają być przecież kotlety, a nie jajecznica!
Kotlety najpierw trochę podsmażam, dosłownie 2-3 minutki, a potem przekładam do naczynia żaroodpornego i zapiekam 20 minut w temperaturze 180 stopni. Dzięki temu, że zapiekam kotlety są pyszne i bardzo soczyste.

Teraz po tym eksperymencie z płatkami kukurydzianymi i zapiekaniem w piekarniku - jest super. Już nigdy nie zrobię mielonych inaczej :)

Zresztą sami popatrzcie na te zdjęcia... czyż nie wyglądają apetycznie? :)


kotlety mielone z indyka - bezglutenowe


kotlety mielone z indyka - bezglutenowe


kotlety mielone z indyka - bezglutenowe

SMACZNEGO!

Napiszcie czy wam smakowały! ;)

AAaaaa! Byłabym zapomniała! W końcu dotarła do mnie książka, którą niedawno zamówiłam! Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie JUPI! Czytam zawzięcie! Bardzo mi się podoba. Napiszcie jakie tematy o Hashimoto was najbardziej interesują, to będę o tym pisać na podstawie tej książki :)

15:22

Moje Hashimoto - właściwości selenu

Moje Hashimoto - właściwości selenu
Selen jest bardzo ważnym pierwiastkiem, którego nie powinno zabraknąć w żadnej diecie szczególnie w diecie osób z hashimoto. Jak się dowiedziałam selen stanowi element enzymów antyoksydacyjnych, które chronią komórki przed uszkodzeniami. Niedobór tego pierwiastka przyczynia się do zaburzeń o podłożu autoimmunologicznym. 
Moja pani endokrynolog zaleciła mi  codziennie łykanie selenu. Kupiłam sobie więc selen i łykam, ale dzisiaj tak sobie pomyślałam, że przecież selenu można też szukać w produktach spożywczych! 

Tylko trzeba wiedzieć w jakich produktach występuje :)

selen właściwości


wątróbka
ryby
skorupiaki
czerwone mięso (baranina, wołowina)
podroby
ryż brązowy
ser żółty
jaja
czosnek
cebula
kapusta
szparagi
pestki dyni i  słonecznika

Już teraz rozumiem dlaczego ostatnio tak bardzo smakują mi pestki z dyni! :)
Widocznie mój organizm domagał się selenu! (a to zdolna bestia)

Doczytałam się też, że selen można przedawkować. Od razu wystraszyłam się, bo przedawkowany selen nie wpływa dobrze na organizm, a objawy są takie jak w przypadku zatrucia. Zaczęłam więc szukać informacji na temat zatrucia selenem. Jak się okazuje nie ma się czym martwić. Jeśli spożywamy produkty, w których jest selen to nic nam nie grozi. Zatruć się można dopiero tym selenem w tabletkach, a jak to wiadomo - przedawkować je po prostu.

Selen właściwości


Powiem wam, że z tego co się doczytałam to warto łykać selen nawet jeśli nie musimy, nawet jeśli nie chorujemy na Hashimoto czy inną chorobę! Zobaczcie tylko na właściwości selenu! :)

* opóźnia procesy starzenia
* poprawia kondycję wlosów
* wzmacnia paznokcie
* wzmacnia układ odpornościowy
* niszczy pleśń 
* walczy z bakteriami
* wspomaga organizm w walce z wirusami
* neutralizuje działanie toksyn
* odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu układu nerwowego

I na koniec jeszcze kilka mądrości z książki, którą sobie niedawno kupiłam: Żywienie w niedoczynności tarczycy.

Niedobór selenu

W sytuacji niedoboru selenu w organizmie dochodzi do zmniejszonego wytwarzania T3 w tkankach i zmniejszenia jego stężenia w krążeniu. Deficyt selenu, będącego silnym przeciwutleniaczem, skutkuje również oksydatywnym uszkodzeniem tkanki tarczycy oraz zmniejszonym wpływem T3 na metabolizm organizmu. Długotrwały niedobór selenu może być ponadto przyczyną złej przyswajalności jodu, co nasila rozwój objawów niedoczynności tarczycy.
Z badań przeprowadzonych u dzieci w wieku 7-16 lat wynika, że niedobór selenu powoduje obniżenie stężenia wolnej tyroksyny u dziewcząt, co wskazuje, że odpowiedź hormonalna na niedobór jodu i selenu zależy od płci.
[Źródło: Żywienie w niedoczynności tarczycy,  Mirosław Jarosz, Warszawa 2014]

12:19

MOJE HASHIMOTO - przepis na ciastka z masłem orzechowym - bezglutenowe! :)

MOJE HASHIMOTO - przepis na ciastka z masłem orzechowym - bezglutenowe! :)
Bezglutenowe ciastka z masłem orzechowym zawładnęły moim weekendem! :)

Słuchajcie, ostatnio szaleję w kuchni! Normalnie tak się rozbrykałam, że codziennie coś piekę ;)
Zreszta nie da się tego nie zauważyć, bo ostatnio na blogu co drugi post to przepis :)

ciastka z masłem orzechowym


Dziś chciałam się z wami podzielić bardzo fajnym przepisem na ciastka z masłem orzechowym - bezglutenowe oczywiście.

Wypyrałam ten przepis gdzieś z internetu i oczywiście mi strona zniknęła :(
Nie mogę sobie tego odżałować, bo było tam całe mnóstwo takich fajnych prostych przepisów bezglutenowych. 

Te ciasteczka bezglutenowe robiłam już trzy razy. W piątek raz i dwa razy w sobotę. Jeśli chcecie wypróbować przepis to dam wam dwie rady:

- jeśli macie dzieci zróbcie podwójną, albo i potrójną porcję bo wam wszystko zjedzą! ;)
- warto zrobić te ciastka kilka razy choćby ze względu na to, że z każdą mąką będą smakowały inaczej (ja robiłam raz z mąką gryczaną, raz z jaglaną i raz z ryżową).

No dobra to tyle tytułem wstępu, a teraz już przepis.

Bezglutenowe ciastka z masłem orzechowym


ciastka z masłem orzechowym


Składniki:
100 g mąki bezglutenowej (u mnie była jaglana, gryczana, ryżowa - za każdym razem inna)
80 g masła orzechowego
50 ml mleka sojowego
30 g ciemnego cukru (opcjonalnie, może być miód, syrop klonowy albo nic)

Wszystkie składniki wrzucamy do miski i mieszamy. Wychodzi z tego taka fajna plastelinka. Klecimy z niej kuleczki i rozpłaszczamy na blaszce. Pieczemy w 180 stopniach jakieś 10 minut.
I co? Fajnie, nie?!
W 15 minut mamy pyszne ciasteczka :)
Jak widać na zdjęciach dzieci pałaszują aż się uszy trzęsą.

Te ciastka z masłem orzechowym są bardzo sycące, ale domyślam się, że to sprawka masła. Masło orzechowe nie wiem czy wiecie jest bardzo polecane we wszelkiego rodzaju dietach, szczególnie w dietach wegańskich, które musza być tak skomponowane by uzupełniać niedobory białka. Masło orzechowe obfituje w białko, ale nie tylko.


Dlaczego warto jeść masło orzechowe?



Masło orzechowe właściwości

1. Masło orzechowe jest źródłem błonnika
2. Masło orzechowe zawiera sporo potasu
3. Masło orzechowe jest bogate w witaminę E
4. Masło orzechowe obfituje także w magnez
5. Masło orzechowe jest paliwem dla mózgu
6. Masło orzechowe chroni przed chorobami serca
7. Masło orzechowe może zastapić niezdriwe przekąski tj. ciastka, chipsy
8. Masło orzechowe pomaga zwalczac infrkcje w organizmie
9. Masło orzechowe obniża poziom cholesterolu we krwi
10. Masło orzechowe zawiera dużo zdrowych nienasyconych tłuszczów


Jak zrobić masło orzechowe



Masło orzechowe można kupić już chyba teraz w każdym sklepie, nawet osiedlowym.
Jeśli jednak jesteście bardzo ambitne możecie zrobić swoje własne masło orzechowe, nie jest to jakiś super wyczyn. Wystarczy mieć 3 składniki i blender.

200 g orzechów ziemnych niesolonych
2 łyżki cukru pudru
szczypta soli

Wrzucamy do belndera i przecieramy na gładką masę.

A jak już macie masło orzechowe to do roboty! Ciastka z masłem orzechowym robić!
Bo pyszne i zdrowe! I bezglutenowe! ;)

ciastka z masłem orzechowym


16:06

Niedoczynność tarczycy - jak rozpoznać i jak z nią żyć?

Niedoczynność tarczycy - jak rozpoznać i jak z nią żyć?
Opowiem Wam dzisiaj moją historię z niedoczynnością tarczycy w tle ;)

Od kilku miesięcy zaczęło mnie niepokoić to, że wciąż przybieram na wadze mimo tego, że bardzo się starałam ograniczać jedzenie. Im mniej jem tym gorzej ze mną. Wiecznie czułam się napuchnięta. Wiecznie chodziłam wkurzona, zmęczona. Chociaż bardzo dbałam o włosy, to wypadały. Chociaż łykałam tabletki na łamliwość paznokci, te się wciąż łamały! Chociaż tak bardzo dbałam o skórę, chociaż rolowałam ten cholery cellulit - wszystko na nic! Co mi się udało efekt jakiś fajny osiągnąć za tydzień czy dwa znowu wracało. No już prawie dostawałam depresji z tego wszystkiego!
W końcu pomyślałam, że poszukam pomocy u endokrynologa.
Zrobiłam badania i wyszło szydło z worka!

Niedoczynność tarczycy spowodowana hashimoto

O tej niedoczynności chce wam dzisiaj więcej napisać.

Niedoczynność tarczycy - co to takiego, jak rozpoznać?


niedoczynność tarczycy


Niedoczynność tarczycy spowodowana jest niedoborem hormonów tarczycy. Powodów niedoczynności może być wiele:

- przewlekłe zapalenie tarczycy (choroba Hashimoto
- niedobór jodu
- poporodowe zapalenie tarczycy
- wrodzona niedoczynność tarczycy
- uszkodzenia mechaniczne

Nie wiem czy wszystko wymieniłam. Tak czy siak jeśli ktoś nie ma niedoczynność tarczycy lub ją u siebie podejrzewa lepiej szybko się zdiagnozować.

Niedoczynność tarczycy rozpoznaje się na podstawie badania lekarskiego. Taką diagnozę może postawić endokrynolog. Badania jakie ja miałam zlecone to USG tarczycy oraz oznaczenia hormonów tarczycy z krwi TSH, FT3, FT4). Ja dostałam jeszcze zlecenie na badanie cukru we krwi (oznaczenie krzywej cukrowej), morfologię i kilka innych badań, ale to było ściśle związane z moimi objawami. Myślę, że ten pakiet badań lekarz dobiera indywidualnie do pacjenta.

Po usłyszeniu diagnozy łatwiej było mi zrozumieć dlaczego moja dieta nie dawała oczekiwanych rezultatów, a cellulit, który udało mi się usunąć zaraz powracał.



Niedoczynność tarczycy - zalecenia lekarza



Co można, czego nie można w niedoczynności tarczycy?

To pytanie ma zapewne wiele odpowiedzi. Myślę, że co lekarz to inne zalecenia. Jeśli chorujecie na niedoczynność tarczycy, która wywołana jest Hashimoto (jak ja to jest u mnie) bardzo chętnie posłuchałabym waszych rad. 

A teraz powiem wam co powiedział mój lekarz:

- odstawić gluten (przynajmniej ten z pszenicy)
- ograniczyć spożywanie mleka i pochodnych
- zapomnieć o strączkowych

Suplementacja:

- witamina D
- selen

Te dwie witaminy łykam codziennie wraz z hormonami. O znaczeniu selenu i witaminy C w leczeniu niedoczynności tarczycy napisze wam w kolejnym artykule, a moje przepisy bezglutenowe znajdziecie TUTAJ.

Hmm, no cóż nie powiem, żebym była szczęśliwa z tych zmian w moim życiu, ale przyznam, że bardzo dobrze zrobiło to mojej figurze.

Po pierwsze - po dwóch tygodniach zauważyłam, że zeszła mi opuchlizna z twarzy, nóg, rąk, brzucha
Po drugie - widzę, że zaczyna mi spadać waga
Po trzecie - czuję się lekko i  w końcu nie boli mnie po jedzeniu brzuch

I te trzy rzeczy uważam za mój osobisty sukces!
Od dawna nie czułam się tak dobrze.

Jeśli chcecie poczytać więcej nt. niedoczynności tarczycy, to kupcie sobie książkę. Ja ją niedawno nabyłam. Chociaż radzę z przymrużeniem oka ją czytać, bo ja sama chociaż wielkiego doświadczenia w leczeniu niedoczynności tarczycy nie mam to nie do końca zgadzam się ze wszystkim co tam jest napisane.

Teraz czekam na tą książkę nt. Hashimoto i szczerze powiem, że wiążę z nią wielkie nadzieje, bo dużo dobrego o tej książce czytałam :)




Copyright © 2016 DS , Blogger